CIEKAWE ZDARZENIA, ANEGDOTY
- Barbara Kawa
- 18 lis 2021
- 1 minut(y) czytania

· Ciekawe zdarzenia:
· Jak Wolski zapomniał akordeonu,
· Jak Zenek zgarnął wszystkie fanty z trasy,
· jak pomost się załamał,
· jak spuścili wodę w Bledzewie,
· jak szpital zatruł wodę,
· chrzty obrowe małe i duże,
· regaty,
· zielnik,
· orkiestra na wodzie,
· wykłady o energii,
· zakupy nagród w sklepiku za „Obry”,
· żółta armada
· koszule ze Zbąszynia
· wydaje mi się, że w drodze na Obrę Franek Herud i Krzysiek mieli wypadek samochodowy syrenką
Too pierścionku jest od Basi Płatun
"Pierścionek"
Kolejna Obra. Zejście na ląd w Międzyrzeczu. Jakieś zakupy spożywcze....no i tak zupełnie przy okazji - wizyta u Jubilera. Efekt jak widać.
Zadowolona z siebie, cała w skowronkach, wróciłam nad rzekę, siadłam na trawce pod drzewem i czekając na swojego kapitana, przymierzałam pierścionek. Tak ładnie wyglądał na zgrabnych wówczas dłoniach. Był taki śliczny, jasny, moje ulubione połączenie - srebro z koralem.
Wrócił mój towarzysz, pochwaliłam się, popatrzył bez entuzjazmu i padło to mrożące kobietom krew w żyłach ..." Ile kosztował ?"...Za moje pieniądze!!!
Moja radość uleciała jak balonik, a ja wróciłam na ziemię.
Od Basi Płatun w galerii pamiątek są zdjęcia miseczek i ....
Co do miseczek. Przeczytałam, by przysyłać zdjęcia zakupów.
Te żółte barszczówki kupiłam w Międzyrzeczu, 12 szt w 2 pudełkach.
Płynęłam wtedy z Markiem M. Pudełka stały między siedzeniami, co nieco zamokły. Niestety, przy pokonywaniu jakiejś przeszkody, Marek wskoczył do kajaka - wprost na pudełka.....Ten szczęk...O atmosferze w kajaku do końca trasy lepiej nie mówić. Na biwaku, okazało się, że ani jedna nie została nawet zadrapana. Nie ma to, jak polski porcelit.
W wiejskich sklepikach można było upolować różne cudeńka. Nawet tak modne i poszukiwane "włocławki". Ja też się nie oparłam.
Wieczorem w namiocie była imprezka w kameralnym gronie. Miseczka została ochrzczona - zaparzyłam w niej herbatę, glazura popękała…
zakupy … konkursy…
Niebywałą atrakcją w dla spływowiczów były GS -y i inne „przydrożne sklepiki” w których można było nabyć różne różności (od wideł do pięknego szkła ozdobnego- wazonik mam do dziś). Atrakcja polegała na tym -o czym my pamiętamy a dla młodych to abstrakcja-, że w naszych miejscowościach tych „różności” nie było.
Nie pamiętam w którym to było roku. Dołączałam do spływu w Międzyrzeczu. Wysiadam z PKS-u, spotykam „naszych” i pierwsze zdanie które słyszę, to że gdzieś tam są super sukienki. Poleciałam z Masią (za przewodnika) i oczywiście nabyłam to szczęście welurowe w jedynym dostępnym kolorze terakoty (pytanie konkursowe dla Panów -jaki to kolor?).
Wieczorem na biwaku przy ognisku odbył się konkurs - nazwy nie pomnę - na najciekawsze…
Będzie to moze trochę chaotyczne,ale opowiem jak pamiętam niektóre z wymienionych przez Basię wydarzeń.
Koszule ze Zbąszynia-absolutny hit jak na tamte czasy,u nas niedostępne,bo w większości wysyłane na export.W jednym roku Bronka z Michą pojechały bezpośrednio do zakładu
i dostały kilkanaście koszul -potem były rozdawane jako nagrody w różnych konkursach. W następnych latach już indywidualnie odwiedzaliśmy będąc w Zbąszyniu sklep firmowy i robiliśmy zakupy.Ja zawsze kupowałam kilka sztuk dla ojca i brata.Pamiętam szczególnie wełnianą koszulę w kratę oraz lniane w paski z ciekawym wykończeniem.Ostatnią z nich wyrzuciłam dopiero niedawno....
Potem ,chyba po 1983 roku ktoś z ze sklepu przyjeżdżał na biwak i można było dokonywać zakupów na miejscu.
Co do orkiestry na wodzie po pamiętam pierwszy koncert jaki zorganizowalismy.Była to…